Smartfon: 1, strzała: 0, czyli jak telefon uratował kogoś przed szalonym łucznikiem

Takie rzeczy tylko w Australii. Tamtejszy mieszkaniec zatrzymał się przed swoim domem i zobaczył, że stoi przed nim nieznany mu osobnik z łukiem i strzałą. Skonsternowany mężczyzna wysiadł z samochodu i zaczął nagrywać Robin Hooda (ja tam wsiadłym do samochodu, odjechał i zadzwonił po policję), gdy ten założył strzałę na cięciwę i strzelił w jego kierunku. Pocisk poleciał prosto w stronę twarzy filmującego i z pewnością by go zranił, gdyby nie trzymany przez niego smartfon. Strzała przebiła się przez tylną obudowę i wnętrze smartfonu i zatrzymała się dopiero na wyświetlaczu. Jedyną raną zadaną mężczyźnie było drobne zadrapanie spowodowane tym, że siła uderzenia pchnęła smartfon w stronę jego twarzy. Niedługo potem policja pojmała australijskiego Wilhelma Tella, który oczekuje w tej chwili na rozprawę sądową.

Często się mówi, że telefony ratują życia. Faktycznie, ratują.


W Facebook Marketplace za jakiś czas zapłacisz kartą

Japończycy opracowują technologię wykrywania złodziei sklepowych

comments powered by Disqus