Blisko setkę zarzutów prokuratorskich usłyszał Jarosław F. za zniewagi, których dopuścił się wobec konsula Niemiec w Polsce, ambasadora Izraela oraz, po całości, wszystkich obywatelu Ukrainy. W jego wypowiedziach znalazły się zwroty w rodzaju „świńskie plemię”, „parchy” czy „ludzki podgatunek”. Nie wiadomo w tej chwili, kto i w jaki sposób odszukał anonimowego przecież w sieci Jarosława F., wiadomo jednak, że ten przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze dwuletniego ograniczenia wolności w postaci prac na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie oraz podanie wyroku do publicznej wiadomości w jednej z lokalnych gazet. Sąd przychylił się do wniosku oskarżonego. Ostateczny werdykt w jego sprawie padnie 17-go lipca. Jak twierdzi główny zainteresowany:
„Nie działałem z przeświadczeniem, że popełniam jakiekolwiek przestępstwo. Byłem przekonany, że poruszam się w granicach wolności słowa. Pisałem to wszystko pod wpływem emocji, po przeczytaniu zamieszczonych artykułów. Mam do opisywanych w nich zdarzeń emocjonalny stosunek z uwagi na historię mojej rodziny. Mój dziadek, jako jedyny z sześcioosobowej rodziny, przeżył rzeź wołyńską.”
Czy kara dla Jarosława F jest słuszna czy też godzi w wolność słowa? Chętnie dowiemy się waszego zdania.
Kolejny przykład działania Deepfake - Jim Carrey w „Lśnieniu” Stephena Kinga