Większość krajów świata, w tym także Polska, stosuje monitoring pandemii. Zazwyczaj jest to aplikacja, którą osoby zarażone COVID-19 - a czasem, jak w przypadku Chin, po prostu wszyscy - zobowiązane są zainstalować na swoim smartfonie. Częstokroć stosowane są też inne metody; władze korzystają z monitoringu miejskiego, śledzą karty płatnicze i tym podobne. Monitoring pandemii Korei Południowej pokazał nam, że można się z niego dowiedzieć więcej, niż tylko jak roznosi się choroba...
Szczególne skutki monitoringu pokazał telewizyjny program dokumentalny pod tytułem The Country That Beat The Virus: What Can Britain Learn. Brytyjski program opowiedział historię monitorowanego w Korei Poł. mężczyzny, któremu udało się udowodnić zdradę małżeńską poprzez informacje dostarczone przez tego typu kontrolę. Zawarte w jego profilu powiadomienia zdradziły, że częstokroć bywał on po pracy w hotelu; ciekawska osoba sprawdziła, co też on tam robił i voila, okazało się, że spotykał się tam z kochanką.
Na razie nie słychać było o tego typu zdarzeniach w Polsce. Być może jest tak dlatego, że kraje zachodu nie stosują tak zaawansowanego systemu monitorowania obywateli, co kraje azji, nawet ”zachodniawa” Korea Południowa. Czy to dobrze, czy źle, ocenę pozostawiam wam.