A do tego jeszcze bezczelnie postawił przy niej tabliczkę przestrzegającą przed deptaniem.
Rzecz ma, a raczej miała, miejsce w warszawskim Bemowie - ci z was, którzy znają Warszawę, z pewnością rozumieją że miejsce akcji wiele tłumaczy. Pewnego dnia jakiś podejrzliwy przechodzień zauważył rosnące na kwietniku rośliny o niepokojącym kształcie. Praworządny obywatel zawiadomił o tym policję. Po przybyciu na miejsce zbrodni stróże prawa szybko zrozumieli, że mają tu do czynienia z uprawą konopii indyjskich.
Teoretycznie możliwe jest, że konopia wyrosła na trawniku sama, szansa na to jest jednak raczej niewielka. Prawdopodobniejsze jest, że za ”trawnik” odpowiada jakiś ”ogrodnik”; sugerują to zarówno bujność konopii jak i znajdująca się pod nimi tabliczka ”Wysiana łąka, prosimy nie wpuszczać psów”. W tej chwili tożsamość ”ogrodnika” pozostaje nieznana. Coś mi mówi, że prawdopodobnie nosi dresy, jest obcięty na bardzo krótko i ma IQ twardo stojące w rzędzie liczb dwucyfrowych.