Przyszła kryska na Matyska, jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie i jakie jeszcze inne ironiczne przysłowia przyjdą wam do głowy. Filaret - tak, to jego pełne imię - to ukraiński patriarcha znany z niechęci do, jak by to powiedzieć, progresywnych środowisk. W swoich wypowiedziach z marca tego roku stwierdził, że pandemia koronawirusa to kara boska za grzechy ludzkości. Jakie to grzechy? Prace naukowe oraz homoseksualizm.
Naukowcy machnęli na starego zgreda ręką, zaś tamtejsza społeczność LGBT+ planowała już pozwać patriarchę do sądu po tym, jak ten nie chciał przeprosić za swoje słowa. Okazało się jednak, że tak wielbiony przez Filareta bóg jego samego przycisnął swoim palcem; u wielebnego ojczulka wykryto bowiem zakażenie koronawirusem.
Haaaaa, ha ha ha ha ha!
Teraz pozostaje nam tylko znaleźć odpowiedź na jedno pytanie: czy Filaret jest tak naprawdę doktorem o skłonnościach homoseksualnych? Prawdę, jak zawsze, zna tylko bóg.
Naukowcy twardo szukają obcych cywilizacji, ale na razie kosmos jest pusty