Koronawirus, fryzjerzy i podziemie

Za nielegalną pracę fryzjerską ”na czarno” grożą kary sięgające nawet 30 tysięcy złotych i to zarówno dla fryzjera jak i jego klientów. Mimo to tego typu oferty pojawiają się coraz częściej. Czasem fryzjerzy przychodzą do klientów, czasem przyjmują w domach lub nawet w salonach z zasłoniętymi oknami. Nic dziwnego - kończą im się pieniądze i aby związać koniec z końcem ryzykują mandaty i zdrowie. Ich klienci zaś... cóż, są osoby, dla których uroda jest warta zdrowia swojego i bliskich. Czasem jest to wina próżności, czasem zaś domniemanej konieczności, jak w przypadku prezenterów w TV.

Swoją drogą to ciekawe, jak radzą sobie z tym problemem aktorzy filmowi. Być może w niedalekiej przyszłości o tym napiszę.
Gwoli ścisłości, nie wszyscy fryzjerzy decydują się na samodzielne strzyżenie swoich klientów. Taki na przykład Aleksy Karsz, fryzjer Dody, prowadzi instruktaż pielęgnacji włosów online; jego klientki płacą mu za to, jak Karsz krok po kroku pokazuje im na manekinie, co mają robić ze swoją fryzurą. Inni pracują, zachowując maksimum higieny - dezynfekcja, rękawiczki, maska.


Samsung Galaxy S20 do kupienia o kilkaset złotych taniej

Studenci weterynarii uważają, że smartfony przyciągają kleszcze

comments powered by Disqus