Oj, Samsung, masz ty pecha... najpierw cała seria waszych telefonów okazała się wadliwa i skłonna do samozapłonu. Jakiś czas potem pożar ogarnął jedną z waszych fabryk. Teraz, na dzień przed być może najważniejszym jak dotąd tegorocznym wydarzeniem w świecie smartfonów, dowiadujemy się, że pożar wybuchł w jednym z waszych sklepów w Singapurze. Pożar spowodował, że zarówno sam sklep jak i te sąsiadujące z nim musiały zostać tymczasowo zamknięte (duh). Samsung wydał klasyczne oświadczenie w którym potwierdza, że, owszem, pożar miał miejsce, został ugaszony i teraz firma współpracuje z policją w próbach poznania jego przyczyny.
Do licha Samsung, ogarnij się i przestań puszczać wszystko z dymem... chyba, że to nie twoja wina. Może to po prostu przypadek, ale jak dla mnie, wokół Samsunga jest ostatnio zbyt wiele ognia. Czyżby jakieś niecne osoby trzecie zaczynały pożary, dbając o nieustannie gorącą atmosferę wokół koreańskiego producenta? Miałoby to sens, gdyż Samsung jest wielkim konkurentem na rynku oraz, w tej chwili, wrażliwym celem.
Odnowione Galaxy Note 7 mają wkrótce trafić na rynek, lecz nie amerykański ani indyjski