Japierpapier... Na początku był Tinder, aplikacja randkowa na telefony, której głównym celem stało sie znajdowanie osób, które mają ochotę na szybki seks. Następny był Grindr, oferujący to samo tylko wyłącznie dla mężczyzn. Potem... okay, nieważne. Istnieją już tuziny Tinderopodobnych aplikacji. Ta, o której piszę teraz, jest tylko jedną z bardziej ohydnych z nich. Gymder opisuje siebie jako aplikacja do szukania znajomych do wspólnego chodzenia na siłownię. Litości... nie opisujesz tak swojego dziełka, jeśli zaraz potem chcesz nadać mu slogan „Tinder dla atletów”. Sama w sobie, apka jest całkiem niezłym stalkerem, pokazującym ciebie i pobliskich gymderowiczów jako kropki na mapie GPS. Lokalizator ten jest aktywny nawet wtedy, gdy użytkownik nie korzysta z Gymdera („Cześć, umięśniony przystojniaku, chcesz wspólnie poćwiczyć? ... noo, tak, wiem, że nachodzę cię w domu i że jest wpół do dziesiątej, co z tego?”).
Brzmi upiornie, nie? Zresztą trailer aplikacji jest niewiele lepszy. Spójrzcie na tego gościa, gapiącego się na kobietę robiącą brzuszki... aż dostaję gęsiej skórki.
Galaxy Note 8 oficjalnie potwierdzone przez Samsung
Koniec z czerwonym ekranem Galaxy S8 - Samsung wypuszcza łatkę w Polsce