Już widzę, jak mówicie „No co ty, Michał? Poważnie? Nie wpadałbym/wpadłbym na to”. Piszę o tym artykule, gdyż pokazuje on, jak producenci potrafią wcisnąć nam drogie produkty mimo faktu, że nie chcemy za nie tyle płacić. Na australijskiej stronie internetowej Gizmodo pojawiły się wyniki wykonanej tam ankiety. Według tego badania, przeprowadzonego na tysiącu Australijczyków, ludzie woleliby, by telefony iPhone były o wiele, wiele tańsze:
- iPhone 8 ma kosztować Australijczyków 1500 dolarów. Badanie twierdzi, że średni Australijczyk (nie za duży, nie za mały :p) najchętniej zapłaciłby około 980 dolarów,
- ludzie w wieku 45-54 lat zapłaciliby około 803 dolarów. Młodzież w przedziale wiekowym 18-24 jest znacznie bardziej chętna do wysupłania z kieszeni 2015 dolców,
- 51% australijczyków planuje kupić iPhone 8 jako część planu, podczas gdy 49% kupi go od ręki. 75 dolarów to cena, jaką ww. 51% skłonne jest płacić miesięcznie.
Brzmi miło, tak? „Patrzcie, ludzie się budzą, Apple przestanie zawyżać cenę skoro ludzie nie chcą tyle płacić”. Taa, nie. Jak słusznie zauważył dziennikarz Gizmodo, wielka część potencjalnych klientów zmieni swoje zdanie po premierze telefonu. Świetne recenzje, które pewnie obiecają najlepszą rzecz od czasu krojonego chleba, połączą się z uczuciem bycia zostawionym z tyłu, poza hypem i połączą się w mentalność „Eeh, okay, telefon jest drogi ale jest tego wart”.