Jak podaje Rzeczpospolita, w połowie służby MON i MSZ zostały zaatakowane drogą elektroniczną. Pracownicy tych służb otrzymali maile z dokumentami o nazwach w rodzaju Brexit 15.11.2018.docx czy Rocket Attacks on Israel.docx, które były tak naprawdę pułapkami - po otwarciu zachęcały do „pobrania odpowiedniej wersji edytora tekstu”, co było rzecz jasna próbą zmuszenia do pobrania wirusa. Zawarty w mailach wirus pozwoliłby podobno jego twórcom na dostęp do wewnętrznych sieci ministerstw.
Jak oficjalnie podają obydwa ministerstwa, atak został natychmiast wykryty a maile zablokowane. Stała za nimi podobno rosyjska grupa hakerów o nazwie APT28, powiązana jakoby z rosyjskim wywiadem. Ma to być ta sama grupa, która atakowała m.in. amerykańską Partię Demokratyczną czy też niemieckie służby.
Google ma poczucie humoru, czyli jak przeglądarka obsługuje język muppetów