Parę dni temu w sieci pojawiła się historia o koreańczyku, którego Galaxy S10 5G nagle spłonęło. Z historii tej osoby wynika, że telefon zwyczajnie leżał sobie na stole, gdy nagle spod jego obudowy zaczął wydobywać się dym. Po ugaszeniu urządzenia okazało się, że jego bateria była roztopiona.
Na tą chwilę nie wiadomo na pewno co się wydarzyło, jednak Samsung zdążył już zrzucić z siebie odpowiedzialność, twierdząc, że zabezpieczenia przeciwpożarowe Galaxy S10 5G działają bez zarzutu. Odkładając nabijanie się z płonących Samsungów na bok, Samsung może mieć rację. Smartfony nie płoną wyłącznie dlatego, że ich baterie są źle zrobione: równie dobrze mogą to robić z winy użytkownika. Być może posiadacz ww. Galaxy S10 5G trzymał swój telefon na słońcu, albo ściskał go przez cały dzień w ciasnej kieszeni. Kto wie.