Niejaki Victor Vescovo wszedł do batyskafu i zanurzył się na głębokość 10927 metrów w Rowie Mariańskim, najgłębszym miejscu na planecie. To najgłębsze zanurzenie od 1960, gdy amerykanin Don Walsh i szwajcar Jacques Piccard zanurzyli się na głębokość 10912 metrów. Bla bla bla, nowy rekord, bla bla bla, nieopisanie szczęśliwi, odkryto kilka nowych gatunków głębokomorskich zwierząt i zjawisk geologicznych a na samym dnie Rowu były śmieci.
Tak. W najgłębszym, najbardziej niedostępnym z technicznie dostępnych miejsca na naszej planecie „plastikową torebkę i kilka opakowań po słodyczach”.
K*rwa.
W trakcie swojego zejścia, Vescovo zebrał liczne próbki, minerały i tym podobne. Teraz zostaną one poddane badaniom na obecność tak zwanego mikroplastiku, czyli cząsteczek tworzyw sztucznych mniejszych niż 5 milimetrów średnicy.
Nikt nie powinien być zdziwiony. W końcu ciężko pracujemy nad tym, by zmienić naszą planetę w wysypisko śmieci. Zakupy nie zaniosą się bez torebek. Batoniki muszą być zawinięte w papierki. No bo jak inaczej.
Ech. Rzucam to w diabli i wychodzę na papierosa. Może po powrocie do domu w końcu obejrzę Tylko Nie Mów Nikomu. Nadmiar depresji jeszcze nikomu nie zaszkodził.