FaceApp nie jest nową aplikacją, lecz ostatnio przeżywa swój renesans. Zawdzięcza go użytkownikom korzystającym z opcji „starzenia” swoich zdjęć tak, by dowiedzieć się, jak będą wyglądać za -naście czy -dziesiąt lat. Jest to całkiem przyjemna zabawa, jednakże, jak to często bywa, łatwo można doszukać się jej mrocznej strony. W przypadku FaceApp jest ona taka, że serwery tej aplikacji znajdują się w Rosji. Oznacza to, że z natury niezbyt praworządny rosyjski rząd ma do nich pełen dostęp. Co to oznacza, tłumaczy dla WP Tech Piotr Maciążek z portalu O Służbach:
Zdjęcia pozyskiwane przez aplikację to bezcenne źródło danych (...) Są one analizowane przez algorytmy i pozwalają udoskonalać systemy identyfikacji twarzy bez względu na zarost, blizny czy proces starzenia. Inne zastosowanie zaawansowanej modyfikacji wizerunku może służyć powstawaniu tzw. deepfakes, a więc np. bardzo realistycznych, choć spreparowanych filmów z VIP-ami (i nie tylko), zamieszczanych w sieci, które mogą pogłębiać działania dezinformacyjne.
Piotr Maciążek następnie twierdzi, że brak twardych dowodów na współpracę i Facebooka, jednak biorąc pod uwagę naturalne postępowanie Rosjan jak i sposób, w jaki Facebook traktuje prywatność swoich użytkowników (tzn. sprzedaje ją za pieniądze), współpraca ta jest wysoce prawdopodobna.