Niejaka pani M.K. została skazana na karę finansową na rzecz hospicjum dla dzieci oraz prace społeczne za znieważenie dokonane przez internet. Ofiarą znieważenia był Filip Łobodziński, tłumacz i prezenter telewizyjny prowadzący program Xięgarnia w stacji TVN 24. M. K., korzystając z internetowego pseudonimu Koko stwierdziła, że „najlepsze przekłady tekstów Dylana zrobili za Łobodzińskiego znajomi i rodzina”, a sam Łobodziński „słabiutko zna angielski i za dużo w życiu dostał za darmo”.
M.K. usłyszała zarzuty z art. 212 Kodeksu karnego paragraf 1 (zniesławienie i znieważenie, narażające na utratę zaufania publicznego) i 2 (użycie do tego celu środków masowego przekazu). Wyrok jest nieprawomocny, prawdopodobnie jednak zostanie bez przeszkód uprawomocniony. Filip Łobodziński początkowo podobno nie chciał się odnieść do zesławienia, zmienił jednak zdanie jakoby z powodu troski o profesję tłumacza. Jakie by jego motywy nie były, dobrze się stało - hejt w sieci należy tępić, jednocześnie uzmysławiając ludziom, że w sieci trudno o prawdziwą anonimowość.
Teraz proszę jeszcze tylko zastosować te same kodeksy do „wypowiadających swoje zdanie” członków partii rządzącej i hord jej fanatyków. Oj, działoby się, działo...