Znakomita większość uciekinierów z więzienia jest prędzej czy później łapanych ponownie, jednak zbiegowi z Wisconsin, USA, udało się tego uniknąć przez ponad trzy lata i to w dosyć niecodzienny sposób.
Jeremiah Button (po polsku Jeremiasz Guzik - znakomite nazwisko :D) uciekł w 2016 roku, na dwa tygodnie przed swoją rozprawą sądową (nawiasem, chodzi o napastowanie seksualne nieletniego - nic dziwnego, że zwiał). Mężczyzna wysłał do swojej rodziny list w którym stwierdził, że wyjeżdża do Flordy; od tego czasu ukrywał się we własnoręcznie wykopanym i zbudowanym bunkrze znajdującym się we wzgórzu niedaleko jego dawnego domu. Budowla zaczęła jako prymitywna dziura, z czasem jednak Button przekształcił ją w pełnoprawny, choć pewnie niezbyt przytulny, dom, łącznie ze studnią z filtrem wody, panelami słonecznymi i generatorem na rower, służącymi m.in. do zasilania telewizora. Części potrzebne do budowy Button brał z pobliskiego złomowiska.
Jeremiasz w końcu wpadł tylko dlatego, że polujący w okolicy myśliwy natknął się na bunkier i zgłosił go na policję. Waham się przed chwaleniem przestępcy, zwłaszcza oskarżonego o tak brudną zbrodnię, trudno jednak nie pochwalić jego przedsiębiorczości.