Dowód na tą tezę zdobył niejaki Vahagn Vardanian, ekspert do spraw cyberbezpieczeństwa. Wysłał za pomocą Messengera plik PDF; w pliku tym zawarte były linki. Po chwili sprawdził, kto wchodził na te linki i voila, była to automatyczna usługa sprawdzająca Facebooka. Oznacza to, że FB przeanalizowało wysłany przez Vardaniana plik i weszło w podane przezeń linki, aby sprawdzić ich zawartość.
Nooo, to na tyle w kwestii dzielenia się linkami do dobrego porno przez Messengera...
Jedni uważają, że takie zachowanie to karygodne nadużycie zaufania użytkownika i wołające o pomstę do nieba łamanie prywatności ludzi - ja na przykład jestem jedną z tych osób. Inni twierdzą, że jest to oznaka dbałości Facebooka o bezpieczeństwo swojego portalu, a skanowanie plików daje jemu i adresatowi znać o ewentualnych zawartych w nim wirusach.
Dziękuję uprzejmie. Od ochrony mojego komputera czy telefonu mam programy antywirusowe. Facebooku, wyjdź łaskawie z moich prywatnych spraw.
Amerykanie ponoć zabili następcę Abu Bakr al-Bagdadiego
Electronic Arts i Steam nawiązały współpracę. Gry EA trafią na platformę Valve