Historia ku przestrodze. Pan Miodek nie zdradził, kiedy sytuacja ta miała miejsce, opisał jednak cały jej przebieg. Zaczęło się od telefonu od rzekomego pracownika Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Osoba ta stwierdziła, że do kraju przybyła właśnie ciężarówka z pochodzącym z Holandii transportem książek.
”Usłyszałem od swojego pracownika, że jest to dar od profesora z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie. Nawet wymienił jakieś z holenderska brzmiące nazwisko. Od tego nieznanego mi człowieka usłyszałem, że potrzebny jest mój podpis na jakichś dokumentach, więc podałem swój adres domowy. Kiedy przyjechał i powiedział, że po drodze zepsuł mu się samochód i natychmiast potrzebuje gotówki na naprawę, zorientowałem się, że uczestniczę w jakiejś machlojce (...) Wyjąłem pieniądze z portfela i po prostu mu je dałem, bo zdawałem sobie sprawę, że sytuacja była naprawdę niebezpieczna. Rodzina do dziś nie dowiedziała się o mojej naiwności i jej ewentualnych konsekwencjach.”
Oszustwa tego rodzaju nie są, niestety, rzadkością. Przestępcy udają rodzinę ofiar, bądź udają, że dzwonią w ich imieniu i twierdzą, że pilnie potrzebują pieniędzy. Co bardziej łatwowierni starsi ludzie dają się nabierać i tracą oszczędności. Czasem oszuści podszywają się pod urzędników państwowych a nawet policję. Swoje ofiary wyszukują w książkach telefonicznych, wynajdując osoby o staromodnych imionach jak Aniela czy Władysław.
P.S. Przestępcom, którzy oszukali profesora Miodka, życzę kija w oko. Naciągać ludzi na pieniądze to godne pogardy przestępstwo, ale naciągać w ten sposób sławnego językoznawcę to zbrodnia.
To saudyjski książę mógł być odpowiedzialny za zhackowanie telefonu Jeffa Bezosa
Szykuje się kolejny remaster klasyka. Tym razem trafiło na pierwsze trzy części Mortal Kombat