Zginął, można powiedzieć, za wiarę. ”Szalony” Hughes był zwolennikiem teorii płaskiej Ziemi - osobą, która szczerze uważała, że nasza planeta nie może być okrągła ”bo wszyscy na dole by spadli”. Swoja przekonania Hughes popierał czynami; w 2014 roku zbudował rakietę którą dwukrotnie udało mu się wzbić na kilkaset metrów nad powierzchnią ziemi, zapewne po to, aby wypatrywać jej brzegów. Po dwóch udanych lotach miał mieć miejsce trzeci, do niego już jednak nie dojdzie. Próbny start nie udał się i dwa dni temu, 22 lutego, rakieta i jej właściciel spadli na ziemię w chwilę po starcie. Niedługo potem Hughes zmarł w wyniku odniesionych obrażeń.
Dokładna przyczyna awarii rakiety jest nieznana. Mike Hughes zginął w wieku 64 lat, zostawiając za sobą rodzinę i szereg fanów.