Pojazdy kosmiczne. Ekstremalnie kosztowne urządzenia o delikatnej budowie, wymagające dopracowania w każdym calu. Rozpisane przez najlepszych inżynierów, zbudowane z najlepszych materiałów rakiety, łaziki i satelity to sprzęt, nad którymi wysilają się jedne z najtęższych głów na naszej planecie. Utrata jakiegokolwiek z tych przedmiotów to straty miesięcy, jeśli nie lat pracy i milionów dolarów...
Ale że jeden z nich zrobili Polacy, to wystarczy przyłożyć mu łopatą a będzie pracował dalej. Nie ma co, nauki z radzieckiej inżynierii nie poszły w las.
Mowa tu o ”Krecie”, stworzonym przez polską firmę Astronika wiertniku, elemencie marsjańskiego lądownika InSight odpowiedzialnym za badanie gruntu. Zadaniem Kreta było wkopanie się w marsjańską glebę na głębokość 5 metrów i wykonanie szeregu pomiarów.
”Dzięki temu będziemy mogli zmierzyć profil termiczny gruntu. Poza tym przewodnictwo cieplne, które daje szeroką informację na temat jego porowatości i innych cech fizycznych. To służy temu, żeby przekonać się, jak pracuje jądro Marsa. Jego wielkość i właściwości to rzecz jeszcze nieznana” - Jerzy Grygorczuk, wiceprezes firmy Astronika.
Niestety, powierzchnia Marsa okazała się twardsza niż przypuszczano i Kret utknął na głębokości 30 centymetrów, po czym zaklinował się i nie był w stanie pracować dalej. Aby naprawić sytuację, należało użyć najstarszej inżynierskiej sztuczki, czyli ”walnij mocno, ale z wyczuciem”. NASA tak pokierowało łopatą lądownika InSight, że ta uderzyła o wiertnik. Kreta udało się w ten sposób odklinować, urządzenie zaś kontynuuje swoją pracę.
Polski Kret bierze obecnie udział w najgłębszym pozaziemskim odwiercie w historii. Informacja ta raczej nie znajdzie się w podręcznikach historii świata, lecz z pewnością zostanie zapamiętana w kołach astronautycznych.
Sieć restauracji Vapiano zbankrutowała. Kto będzie następny?