Odpowiedź na to pytanie przewidziała - z peeeewnym marginesem błędu - sztuczna inteligencja. Firma Alphamoon przeprowadziła symulacje trzech możliwych wariantów zachowania polskiego rządu w sprawie epidemii. W pierwszym wariancie kwarantanna zostaje zdjęta 10 kwietnia, czyli w momencie do którego oficjalnie w tej chwili trwa; wariant ten kończy się katastrofą w postaci strzelającej w górę liczby zachorowań idącej w miliony. Szczyt epidemii miałby wtedy miejsce w połowie maja, czyli chwilę po planowanych wyborach prezydenckich. Epidemia wygasłaby do końca wakacji, do którego to momentu mogłoby umrzeć nawet milion Polaków.
Dwa pozostałe warianty są bardziej optymistyczne. Zakładają one kontynuowanie kwarantanny, choć na poziomie mniej ścisłym niż w tej chwili, połączone z szeroko zakrojonym testowaniem na obecność koronawirusa oraz ścisłą izolacją chorych, tak, jak to się robi w Niemczech. W tym wypadku prawdopodobieństwo pokonania epidemii do końca maja wynosiłoby 44%, do końca lipca zaś 78%. Jak podsumowuje dr Gonczarek z Alphamoon:
”...lockdown może być częściowo poluzowany. W szczególności można zrezygnować z niektórych obostrzeń zabójczych dla gospodarki. Musimy się jednak przyzwyczaić, że przez jakiś czas życie będzie wyglądało inaczej, a takie zachowania jak unikanie kontaktu z innymi czy kontynuowanie pracy zdalnie mogą być konieczne jeszcze przez kilka miesięcy”