Jak być może wiecie, Szwedzi niespecjalnie przejmują się koronawirusem. Tamtejsze obostrzenia są bardzo łagodne, przez cały czas trwania epidemii funkcjonują restauracje, miejsca kultury i tym podobne, a obywatele nie są zmuszani do noszenia masek ochronnych. Brzmi super? Może i tak, gdyby nie to, że tamtejsza liczba zmarłych na COVID-19 wynosi w tej chwili ponad trzy i pół tysiąca.
Dla porównania, w Polsce, kraju wydawałoby się znacznie bardziej zacofanym od naszych północnych braci, umarło dotąd z powodu wirusa niecałe dziewięćśet osób.
Gdyby Szwedzi wprowadzili obostrzenia podobne do tych panujących w większości krajów świata, z pewnością umarłoby znacznie mniej Szwedów. Tego samego zdania są tamtejsi naukowcy; 22 z nich apeluje na łamach szwedzkiego dziennika ”Dagens Nyheter”, aby ich władze przestały polegać na koncepcji odporności stadnej*.
”Poleganie na przyszłej odporności stadnej jest zarówno nierealne, jak i niebezpieczne (...) Odporność stadna mogłaby zadziałać prawdopodobnie w przypadku ospy wietrznej, w której jeden przypadek śmiertelny przypada na 60 tys. zakażonych, ale nie w przypadku choroby, w której umiera jeden na stu”
Przedstawicielka szwedzkiego Urzędu Zdrowia Publicznego Sara Byfors twierdzi z kolei, że ”celem szwedzkiej strategii nie jest nabycie odporności stadnej, a ograniczenie infekcji wśród najbardziej narażonych grup”. Byfors nie odpowiedziała na przytoczone podczas konferencji dziennikarskiej wysokie liczby zgonów w kraju. Na konferencji nie było Andersa Tegnella, głównego epidemiologa kraju i człowieka odpowiedzialnego za strategię walki z epidemią.
Jest to już drugi apel tej samej grupy naukowców. Pierwszy miał miejsce w połowie kwietnia, gdy z powodu COVID-19 zmarło już tysiąc Szwedów.
*odporność stadna to naturalnie nabywana odporność grupy ludzi (50-70 procent) po długim kontakcie z daną chorobą. Technicznie da się w ten sposób uodpornić na każdą zarazę.
Xiaomi wypuściło ”prawdziwie bezprzewodowe” słuchawki Mi Air 2 SE