Zakazany w Indiach, Malezji i Bangladeszu, zakazany w armii USA a niebawem także dla amerykańskich polityków, niedługo także w Polsce? Niewykluczone. Ministerstwo Cyfryzacji przygotowało ponoć projekt mający umożliwić zakazanie korzystania z TikTok na terenie RP. Co ciekawe, rozmowy nad nim toczą się w tajemnicy przed opinią publiczną.
Ostateczną decyzję nad zbanowaniem TikToka bądź zostawieniem go w spokoju ma podjąć ”kolegium ds. cyberbezpieczeństwa”. Składa się ono m.in. z ABW, MSW, MON i Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a na jego czele stoi premier. Jego zadaniem jest ”ocena ryzyka dostawcy sprzętu i oprogramowania istotnego dla cyberbezpieczeństwa”.
Dlaczego tak poważne organizacje pochodzą do sprawy głupiego serwisu społecznościowego, pytacie? Dlatego, że nie jest on taki głupi, a w każdym razie jest potężny; żart sprzed kilku tygodni, kiedy to tiktokerzy ośmieszyli Trumpa poprzez wykupienie biletów na jego wiec, to tylko jeden z przykładów siły serwisu. Na dodatek istnieje podejrzenie, że siłą tą kieruje Chiński rząd; w końcu aplikacja ta pochodzi z ChRL. W tle przewija się też presja USA, które ma z Chinami i ich aplikacjami na pieńku i chce, by inne kraje świata też zbanowały chińskie firmy.
Dzięki chrupkom poznaliśmy tytuł kolejnego Call of Duty
Wyszło szydło z worka, czyli iOS 14 udowodnił, że Instagram nas szpieguje