Chodzi o krótkotrwałe odłączenie sieci w ramach ćwiczeń cyber-obronności kraju. Miałoby ono mieć miejsce 1-go kwietnia i potrwać nieznaną długość czasu; może godzinę, może dzień a może dłużej. „Zamknięcie” sieci kraju oznaczałoby, że cała komunikacja sieciowa Rosji odbywałaby się bez przekierowań międzynarodowych. Blokowane byłyby wszelkie połączenia z zewnętrznymi urządzeniami - żadnego Facebooka, żadnego Gmaila czy Twittera, jedynie ich rosyjskie odpowiedniki.
Rosyjscy dostawcy internetu zasadniczo zgadzają się z możliwością przeprowadzenia takiego ćwiczenia oraz, w przyszłości, wprowadzenia takiego (ohydnego i łamiącego wolność człowieka) rozwiązania na stałe, jednak widzą dużo związanych z nim problemów technicznych. Rosyjski rząd zapewni im podobno dopłaty finansowe na wprowadzenie odpowiednich modyfikacji swoich sieciowych infrastruktur, jednak podobno planuje on też wprowadzenie rządowych punktów dostępu do sieci. Wszystko to może być częścią polityki obronności Rosji - ta, wobec coraz liczniejszych gróźb cyber-sankcji NATO (które nie wzięły się znikąd - rosyjskie trolle zapracowały sobie na nienawiść), przewiduje opcję całkowitego zamknięcia swojej sieci nie tylko z chęci całkowitej jej kontroli, lecz także dla ochrony przed zachodnimi hakerami.
Elon Musk twierdzi, że możesz sprzedać swój dom, wziąć pożyczkę z banku i zamieszkać na Marsie