Naukowcy z północy mają pomysł na alternatywne źródło energi

Pomysł ten polega na budowie na morzu specjalnych, wyposażonych w panele słoneczne ”sztucznych wysp”. Powstał on gdy norweski rząd skontaktował się z naukowcem Andreasem Borgshulte w sprawie przeniesienie rybich farm na otwarte morze. Farmy te potrzebowałyby specjalnej sieci oraz stałego monitoringu, co oznacza potrzebę stałych, nieuzależnionych od lądu dostaw prądu. Za dostawy miałyby odpowiadać właśnie te pływające elektrownie słoneczne. Wkrótce potem naukowcy doszli do wniosku, że mogłyby one mieć zastosowanie o wiele większe, niż tylko utrzymywanie pracy hodowli ryb.

Zdaniem Borgshulte, pływające elektrownie słoneczne mogłyby służyć do produkcji metanolu: pobierałyby wodór bezpośrednio z wody, wytwarzając go poprzez elektrolizę, i łączyłyby go z pobieranym z powietrza dwutlenkiem węgla, tworząc metanol. Na oceanach można by postawić nawet miliony tego typu urządzeń, a pobrany z nich metanol służyłby do napędzania cywilizacji ekologiczną i relatywnie tanią energią. Pomogłoby to w znacznym pomniejszeniu emisji gazów cieplarnianych. Jak twierdzą naukowcy, pojedyncza elektrownia byłaby w stanie wyprodukować 15 000 ton metanolu rocznie. Taka ilość wystarczyłaby na 300 lotów samolotu transportowego pomiędzy zachodnim a wschodnim wybrzeżem USA.

Plan wydaje się być do wykonania, zwłaszcza, że posiadamy potrzebną technologię. Miejmy nadzieję, że rządy krajów świata wezmą z niego przykład. Sam chętnie zobaczyłbym takie panele na naszym Bałtyku.


Nowa klawiatura Windowsa ma przycisk dedykowany dla emoji

Moto G8 Plus - specyfikacja modelu

comments powered by Disqus