Młoda dziewczyna pobita za różowe włosy, czyli brawo, Polacy, bądźcie z siebie dumni

K*rwa mać... To godne pożałowania wydarzenie miało miejsce wczoraj wieczorem nad jeziorem Rusałka w Poznaniu. Opisałbym ją sam, lecz lepiej będzie, jeśli zostawię to jednej z poszkodowanych:

”Siedziałam ze znajomą na huśtawce na placu przy Rusałce. Z prawej strony, prawdopodobnie po pływaniu w jeziorze, szła pewna rodzina. Były to dwie kobiety. Za nimi szło dwóch mężczyzn. Wokół całej tej rodziny szło sporo dzieci. Jedno z nich, dziewczynka, wskazała palcem na mnie i powiedziała ”Mamo, zobacz jakie ma włosy!” Kobieta spojrzała na mnie i krzyczała, że to jest choroba psychiczna i patologia. Spojrzałam ze znajomą na nie i spytałam ”Jestem patologią”? Nasłuchałam się, że jestem taka i taka, że to co robię, nie jest normalne. Nie odpowiedziałam nic, tylko spojrzałam na moją koleżankę i się sztucznie zaśmiałam. Chciało już mi się płakać, ale nie chciałam im pokazać, że mnie to ruszyło jakkolwiek”.

”Jedna z nich podeszła do ogrodzenia i spytała czy ma tam do mnie wejść i mi... wiadomo co. Odpowiedziałam, że nie dziękuję. Wtedy wszyscy się zebrali i odeszli, a przynajmniej tak myślałyśmy. Zaczęłam płakać, bo nie rozumiem tego oceniania ludzi po tym, że mają inny kolor włosów, niż się im podoba”.

Po kilki minutach agresorzy wrócili.

”Podeszły do nas i najpierw zwróciły się do mnie, pytając ”czy nie obić mi tej buźki”. Poszło również sporo przekleństw. Odpowiedziałam, że mogę to gdzieś zgłosić, jeśli nas tkną, na co usłyszałam odpowiedź ”to zgłaszaj k**wa”.

Wtedy jedna z kobiet zaatakowała siostrę poszkodowanej.

”Jedna uderzyła ją z całych sił w twarz i chwyciła za włosy. Krzyknęłam, co ona robi, na co ta druga powiedziała, że mam się zamknąć i ruszyła w moją stronę. Zrobiłam unik i zleciałam z huśtawki. Chciałam pomóc koleżance i podejść, żeby ją odciągnąć, ale ta druga złapała mnie za ubrania i pociągnęła do tyłu, mówiąc jak do psa ”nie wolno, zostaw”. Stałam więc przy nich, patrząc jak się biją, i nie mogąc nic z tym zrobić. Zaczęłam więc krzyczeć. Na placu, z tego co pamiętam, było jakoś z 15 osób. Czułam się jakbyśmy były dla tych wszystkich ludzi niewidzialne. Zaczęłam znów krzyczeć ”Czy nikt z was naprawdę nie może nam pomóc?! Nie widzicie, co tu się dzieje! Błagam was!” Jestem pewna, że było mnie słychać nawet za placem zabaw, gdzie już siedziało ze sto osób. Zrozumiałam, że nikt nam nie zamierza pomóc. Ludzie po prostu opuszczali plac, niektórzy siedzieli na ławkach i tylko patrzyli. Koniec końców, nie pamiętam dlaczego nas zostawiły. Coś tam jeszcze dopowiedziały, ale chyba uznały, że dostałyśmy ”nauczkę” i odeszły. Dzieci i mężowie stali kawałek dalej i po prostu na wszystko patrzyli.”

Jeśli myślicie, że to już koniec, to się mylicie. Jedna z nastolatek zadzwoniła po swojego tatę, który po kilkunastu minutach przyjechał na miejsce.

Tata Ani (imię zmienione - przyp. red) podszedł do jednej z nich i spytał, jakim prawem podniosły rękę na jego córkę, na co one zaczęły prześmiewczo gadać, że ”córeczka zadzwoniła po tatusia”, że ”sama sobie nie potrafi poradzić”, że ”myśli, że on ją obroni”. Z taksówki wyszedł jeden z mężów i zaczął popychać ojca Ani mówiąc, że to my pierwsze uderzyłyśmy te kobiety i że szukałyśmy zaczepki. Po chwili obie kobiety i jeden z mężczyzn zaczęli bić tatę Ani. Nie wiedząc, co zrobić podbiegłam do taksówkarza i zaczęłam go błagać jak tylko mogłam o pomoc. Lekko popychałam go w ich stronę, jednak on stwierdził, że to nie jest jego sprawa i wrócił do taksówki”.

”Miał (ojciec - przyp. red) rozdartą całą bluzkę. Dalej mało pamiętam, ale Ania mi mówiła, że kiedy siedziałam na chodniku znów ta sama kobieta, która od początku na mnie się akurat uparła, szła w moją stronę i chciała mnie kopnąć w kręgosłup. Jednak Ania do niej dobiegła i znów zaczęły się szarpać. Kiedy ojciec Ani wspomniał, że ona ma 15 lat, kobiety wyglądały na przerażone. W pośpiechu weszły do obu taksówek, bo druga przyjechała w trakcie.”

Obydwaj taksówkarze uciekli z miejsca zdarzenia pomimo próśb ojca. Ten miał na ciele liczne siniaki, jednak gorzej było z Anią; została uderzona w twarz, leciała jej krew z nosa, miała powyrywane włosy, doznała też niesprecyzowanego urazu kolana.

Sprawą zajęła się policja, do której zgłosił się już przynajmniej jeden świadek wydarzenia. Szkoda, że będąc świadkiem nie pomógł dziewczynom przedtem...

Wstyd, Polacy.


7 na 10 smartfonów w USA jest wyprodukowanych w Chinach

Huawei Watch Fit, przeciek. Rendery, specyfikacja i inne

comments powered by Disqus